kto powinien się pierwszy odezwać po kłótni

Żużel. Adrian Miedziński odbył wiele "kłótni" przed decyzją o powrocie na tor. "Biłem się z myślami" Po ciężkim upadku z zeszłego roku niewielu mogło sądzić, że Adrian Miedziński Kto pierwszy podaje rękę w tych okolicznościach? Takie prawo przysługuje najpierw najstarszej kobiecie, następnie inicjatywa należy do pozostałych pań, a na końcu panów – w kolejności zależnej od starszeństwa.Warto wtedy pamiętać o dwóch kryteriach – płci i wieku: PŁEĆ – wtedy pierwsza rękę poda kobieta mężczyźnie Program “40 kontra 20” to nieznany dotychczas format rozrywki. Jest to nowy program randkowy, lecz jego reguły są mocno nietypowe. Całe reality show polega na tym, że dwoje mężczyzn - Junior oraz Senior (którzy - jak można się domyślić po nazwie programu - mają po 20 i 40 lat) rywalizują między sobą o względy pań. Po uświadomieniu konfliktu, ból mija bez leczenia po upływie 24 godzin. 2. Konflikt „Chcę pozbyć się zapachu intruza z mojego terytorium”. Po dwóch dniach od kłótni z matką córka przechodzi ostre zapalenie zatok. Nigdy do tej pory nie miała tego typu dolegliwości. Zapalenie zatok jest bardzo nasilone. Odpowiedzi. Powinna się odezwać ta osoba, która ma akurat ochotę na rozmowę. Nieważne jakiej jest płci. Zobacz 5 odpowiedzi na pytanie: Kto powinien skontaktować się pierwszy po spotkaniu ? no togel toto macau yang keluar hari ini. Witam Was wszystkich! Proszę Was o udzielenie własnych opinii i skomentowanie sytuacji w jakiej się znalazłam. Opisałam to szczegółowo tak, aby osoby które chcą mi doradzić miały dużo informacji na ten temat. Zakończyłam pierwszy rok studiów. Stworzyłam wraz z pięcioma studentami taka "paczkę". Jedna z nich zaprosiła nas do siebie na "zakończenie I roku studiów". Mam 21 lat, pozostałe koleżanki są starsze więc było to spotkanie na poziomie, bez spożywania zbyt dużej ilości alkoholu oraz bez towarzystwa męskiego. Wszystkie są mężatkami, a ja jestem narzeczoną od 2 m-c. Poruszyłam temat z moim TŻ. Mu się ten pomysł nie podoba, bo jest wiele przeciwności aby tam się znaleźć (tego dnia pracuje do 16 a pociąg do miejscowości w której mieszka koleżanka jest o 15:40, następnego dnia mam na 6:45 więc będę niewyspana, czym w ogóle wróce - pociąg odpada bo o 22:30 mi nie pozwoli wrócić samej). Temat odłożyliśmy na później. Załatwiłam w pracy, że skończę o 2 h szybciej, tak żeby zdążyć na pociąg. Uważam, że to iż mam na rano następnego dnia nie ogranicza mnie żeby spotkać się z dziewczynami. To mnie obliguje do tego, że powinnam wrócić szybciej i nie przesadzić z porą położenia się spać - do północy najpóźniej). Poruszyłam drugi raz ten temat z moim facetem. Ten pomysł mu się nie podoba, czy musze jechać. Stwierdziłam, że mi zależy. Chcę z nimi utrzymywać relację nie tylko podczas roku akademickiego i że bardzo mi miło, że zapraszają mnie i chcą, żebym z nimi spotykała się mimo takiej różnicy wieku - to dla mnie ważne. Padło pytanie jak chce wrócić, że z tym jest problem. Wyjaśniłam mu, że wszystkie inne przeciwności udało mi się pokonać, a o powrót chcę poprosić jego żeby po mnie przyjechał. Po pozostałe koleżanki mężowie również przyjeżdżają, wiadomo że 1-2 drinki będą. Stwierdził, że do tematu jeszcze wrócimy (był to czwartek, a w sobotę było spotkanie). W piątek dopiero wieczorem mieliśmy czas, żeby dłużej porozmawiać. Pewna, że to pytanie retoryczne zapytałam, czy po mnie przyjedzie stwierdził, że mam się nie obrazić ale nie zrobi tego. Argumenty: ma ciężki okres w pracy i jest zmęczony, nie chce mu się tyle jeździć, czuje się jak taksówkarz, że ja będę w domu do północy a on przed pierwszą w nocy bo mieszkamy od siebie 30 km. Zapewniłam, że finansowo bym mu dała na paliwo. Mu się w ogóle ta cała sytuacja nie podoba (od początku) i sory ale nie zgadza się. Poczułam się jakbym dostała w twarz. Wiadomo, że wieczór przed spotkaniem jest mi ciężko załatwiać jakikolwiek inny transport (następnego dnia od rana byłam w pracy). Negocjowałam, ale nic z tego. Bez histerii i scen przyjęłam jego decyzję i spokojnie bez złych emocji skończyliśmy rozmowę. Strasznie mi zależało żeby z nimi się spotkać, zadzwoniłam do koleżanki, czy razem z mężem nie zrobią kółka i nadjadą do mojej miejscowości żeby mnie odwieść. Następnego dnia dała mi znać, że zgodził się jej mąż i odwiozą mnie. Po pracy rozmawiałam z moim TŻ i poinformowałam go, że jadę na spotkanie, bo udało mi się załatwić transport. Wyraźnie zaczął być niemiły, zobojętniały i nierozmowny. Uświadomiłam go już wcześniej gdy nie podobało mu się to że mam sie spotkać z koleżankami, że to że jestem z nim to nie znaczy, że nie mogę od czasu do czasu spotkać się ze znajomymi (i tak rzadko wychodzę sama, praktycznie w ogóle). Podczas tej rozmowy poruszył temat niedzieli - co będziemy robić. Stwierdziłam, że jedziemy przecież do niego na grilla (kilka dni wcześniej mówił, że jego mama organizuje; wiedział, że upiekłam ciasto na niedzielę, jak są grille, odpusty to zawsze do jego rodziny jedziemy; bardzo rzadko zdarza się żebyśmy nie pojechali). On oznajmił, że mówił o tym ale to nie znaczy, że tam jedziemy. Wiedział, że upiekłam ciasto na niedziele, ale on nie wiedział że to akurat na grilla. Poza tym kończe prace w niedzielę o 16, będziemy u niego po 17 więc uważa że to za późno (zazwyczaj grill zaczynają między 16-17). Poza tym musi znowu tyle jeździć. Dodam, że dobrze zarabia, ma pieniądze na paliwo bez wiązania końca z końcem). Ręcę mi opadły. Miałam dość, byłam wściekła. Powiedziałam, że kończę rozmowę bo jestem zła. Zadzwoniłam, za ok. 30 min gdy emocje mi opadły i zadałam pytanie dlaczego jest taki suchy, dlaczego taki niemiły, co się stało. Czy go uraziło to, że jadę na spotkanie z dziewczynami. Wyraźnie coś go uraziło. Nigdy takich problemów nie robił jak mieliśmy jeździć do niego na grilla itd. Stwierdził, że ma gorsze dni i dlatego jest taki zobojętniały. Cóż, zapytałam czy mogę jakoś mu pomóc, stwierdził, że nie, samo musi mu minąć. Miałam w tym momencie czas z nim rozmawiać bo później było to spotkanie, a on w ogóle nie wykazywał chęci rozmowy więc ja skończyłam rozmowę. Spotkanie z dziewczynami udało się. Mile spędzony czas w gronie. Pod koniec spotkania dałam mu znać, że za 30 min będzie mąż koleżanki i że będę przed północą w domu. OK on czeka aż wrócę. Gdy byłam już w domu zadzwoniłam do niego. Stwierdził, że jeśli chcę jechać w niedzielę na tego grilla to muszę się zwolnić z pracy o 1h. Następnego dnia dałam mu znać na przerwie że udało mi się zwolnić. Przyjechał po mnie był bardzo miły, uprzejmy. Chciał mi nawet coś kupić w sklepie (był na zakupach zanim po mnie przyjechał) ale nie było mojego rozmiaru więc nic nie kupił. Ja wyraźnie byłam niezadowolona i nie ukrywałam tego. Leżało mi na sercu, że mówiąc mi o grillu tydzień wcześniej, gdzie ja oznajmiam mu, że piekę ciasto na ten dzień, nagle robił problem, żeby mnie tam zabrać. Tak jakby chciał mi zrobić na złość, że mimo że on nie pomógł mi gdy potrzebowałam powrotu z spotkania, poradziłam sobie sama. Nigdy nie robił takich problemów. Dlatego uważam, że był to efekt tego spotkania z dziewczynami, z którym od początku u niego był problem. Do tego fakt że nie moge na niego liczyć w potrzebie (kwestia dojazdu ze spotkania). Ale rozmowe o tym odłożyłam na koniec spotkania, po grillu, aby nie dyskutować na boku o tak istotnych rzeczach, które we mnie siedzą. Więc na grillu przed jego rodziną udawaliśmy, że jest ok, ale jak byliśmy chwilami na boku osobno (np. spacerowaliśmy) to wyraźnie byłam zła i mało rozmowna w przeciwieństwie do niego. Gdy skończył się grill odwiózł mnie, spacerowaliśmy i nawet rozmawialiśmy już ok. Tzn. moje niemiłe nastawienie do rozmowy zmieniło się. Postanowiłam poruszyć temat weekendu. Opisałam, że jeśli wiedział, że nie będzie chciało mu się jechać po mnie na spotkanie z dziewczynami, skoro te wszystkie przekonania miał to czemu dał mi nadzieję, że zapewni mi powrót. Mógł od razu stwierdzić, że w tej sytuacji nie mam co na niego liczyć. Gdzie indziej szukałabym pomocy i osoby, która by mnie odwiozła. On natomiast wtedy odpowiedział, że do tematu wrócimy i tym samym dzień przed postąpił tak żebym faktycznie nie pojechała. Wiadomo, że od początku mu się ten pomysł po prostu nie podobał. Dlaczego? - bo mogłam w inny dzień się umówić (wiadomo, że pytanie każdej kiedy pasuje powoduje, że nie zgadamy się, padł termin i pytanie dziewczyn czy będę), mogłyśmy się umówić gdzieś blisko jego miejscowości (żeby miał bliżej i żebym miała lepsze połączenia pkp, pks), najlepiej spotykać się z nimi w trakcie roku akademickiego po zajęciach kiedy wszyscy są na miejscu pod szkołą a nie tak osobno bo to problem z powrotem do domu i z tym, że wtedy wracam późno, jakbym wracała z egzaminu to jeszcze by przełamał się i mnie odebrał i pojechał po mnie ale że to jest spotkanie to czuje się jak taksówkarz; co by pomyśleli o mnie jego rodzice gdyby powiedział, że jedzie po mnie tak późno z imprezy, jest zmęczony i musi się wyspać, zbyt dużo jeździ. Stwierdziłam, że skoro miał takie uprzedzenia to nie pojawiły się dzień przed spotkaniem tylko już wcześniej, że mógł od razu powiedzieć że nic z tego. Obcy mąż zgodził się mnie odwieźć do domu, a mój narzeczony ma z tym problem. Jak taksówkarz to właśnie ten koleżanki mąż mógł się poczuć a nie mój TŻ skoro tyle się znamy i nie jestem dla niego przecież obcą osobą. Wiedział, jak bardzo chce się z dziewczynami spotkać. Z kulturalnej rozmowy zaczęliśmy się ostro kłócić (akurat siedzieliśmy na ławce). Nadmieniłam mu o jego stosunku do naszego wyjazdu do niego na grilla. W pewnym momencie wstał i powiedział, że chce wracać. Poprosiłam, żeby usiadł, bo nie skończyliśmy rozmowy. A on stwierdził, że on skończył rozmowę. Wrzało... wstałam wkurzona, pełna emocji on tak samo mocno zdenerwowany. W czasie drogi pod mój dom porównał mnie do swojej siostry (jej zachowania nie toleruje, bo wyjeżdża z koleżankami za miasto, nie mając zapewnionego powrotu dzwoni do swojego taty, żeby po nie przyjechał - on uważa, że to nieodpowiedzialne i on by nie pojechał po swoją córkę w takiej sytuacji). Dodam, że ja nigdzie nie pojechałabym gdybym nie miała zapewnionego powrotu - logiczne, mimo to zostałam do niej porównana. Dodał, że się zmieniłam od momentu, w którym mnie poznał. Mianowicie wracam wieczorami do domu Moje powroty do domu w nocy, tzn. o 24 są spowodowane tym, że tak miałam ostatnio ułożony grafik. Zaznaczyłam personalnej, że preferuje godziny poranne, na efekty musze poczekać gdy ułoży kolejny grafik, czy uwzględniła moją prośbę. Dodam, że gdy dowiedział się o tym, że będę musiała kończyć przez kilka dni o 24 to był wściekły jak osa, tego dnia z nim nie można było o niczym innym porozmawiać, była wtedy mała sprzeczka - wytłumaczyłam mu, że też mi się nie podoba to że kończe tak późno, ale to moja praca. Szukam od roku innej ale efektów brak. Teraz uogólnił i stwierdził, że się zmieniłam. Dodał, że zaraz będzie impreza zakładowa, też wróce do domu późno, później będą półmetki studenckie i też wróce późno. Generalnie problem z tym, że późno wracam. Kwestie imprezy zakładowej u mnie nawet w pracy jeszcze nie jest na ten rok poruszona (mamy co rok, mój TŻ zresztą też chodzi na swoje imprezy zakładowe raz do roku, ale on chodzi bo musi a mi zarzuca, że ja ciesze się na nie), a półmetki to chyba w szkole średniej robią, a nie na studiach - totalnie wyolbrzymił wszystko. Generalnie mój TŻ jest domatorem i nie przepada za imprezami, nie tańczy i genralnie nie lubi takich rzeczy. Ja też nie jestem imprezowiczką, ale raz na ruski rok mogę iść na spotkanie takie jak impreza zakładowa, troszkę tańca.. jak ludzie są zgrani to też się odważę troszkę pobujać. Do królowej parkietu mi daleko. Wkurzył mnie na maksa. On dostał robotę u swojego ojczyma (jest prezesem) w zakładzie pracy, nie miał problemu z szukaniem ofert na rynku pracy. Ja pracuję w restauracji a jestem po technikum ekonomicznym i na studiach wyższych mimo to pracy nie mam biurowej (szukam od roku). Jest jak jest z godzinami pracy, ale cóż moge zrobić z tym, taka praca. Niech wyjdzie na rynek pracy i znajdzie inna ofertę pracy. Mało to i niech go jeszcze zatrudnią spośród 100 aplikantów. Akurat podjechał pod mój dom, wyszłam (coś chyba jeszcze mówił - byłam tak zirytowana, że nie wiem nawet co), trzasłam drzwiami i bez oglądania się za siebie poszłam do domu. On ruszył z piskiem opon, emocje, nerwy i wszystko co złe. Zawsze pisał mi, że dojechał. Czekałam ponad godzine (do domu ma 30 min drogi). Martwiłam się, że nie dojechał, że mogło się coś stać, bo nie napisał mi ani nie zadzwonił jak zawsze przed zaśnięciem. Napisałam, czy jest w domu. Opowiedział: "A gdzie mam być". Nic już nie odpisałam, nie rozmawialiśmy jak zawsze przed spaniem. I cisza.... rano przed pracą zawsze dzwonił i rozmawialiśmy, zawsze. Nie zadzwonił. Po pracy też nie. I tak już dziś drugi dzień. Nigdy nie mieliśmy cichych dni. Zawsze po kłótni jakoś się dogadywaliśmy i zawsze zadzwonił jak przyjechał do domu po spotkaniu ze mna. Opisałam tych kilka dni z mojego życia szczegółowo i powstrzymywałam się, żeby nie było tu mojej oceny i komentarzy. Żeby osoby które chcą przeczytać tak długi tekst mogły napisać co o tym wszystkim myślą. Kto teraz powinien się odezwać? Cisza trwa..Dziękuje tym, którzy zechcą mi pomóc Jeśli opisałam coś niezrozumiale to zadawajcie pytania. Ważna jest dla mnie każda opinia. Pozdrawiam zapytał(a) o 19:21 Odezwać się pierwsza do mojego chłopaka po kłótni? Wyjechał ma miesiąc na staże, od tamtej pory nic innego nie robimy tylko wciaż się kłócimy (przez zazdrość). Niby mamy do siebie aufanie ale jak już on zaczyna spędzać czas z innymi dziewczynami a ja chłopakami to panikujemy. Zawsze kończy pracę o 18 i dzwoni do mnie codziennie. Wczoraj zadzwonił dopiero grubo po 20, wyskoczyłąm do niego z pretensjami że już mnie oszukuje, nawet nie dałam sie mu wytłumaczył, zaczął mówić, ze go zatrzymali dłużej i potem jadł kolację. A ja nadal byłam zbulwersowana, wkurzył się wtedy i on też i powiedział, że go wku*rwiam i skoro mu nie wierzę, choć mówi samą prawdę to nie odezwie się do mnie dopóki nie wróci ze stażó do domu, a do jego powrotu zostało jeszcze 9 dni a ja już nie wytrzymuję, brakuje mi kontaktu z nim i boje sie że moze bajerować z jakimiś dziewczynami. Uważam tez że nie ma sensu do niego pisać bo gdyby mu na mnie zależało to odstawiłby dumę na bok i zadzwonił do mnie pierwszy. Chciałabym też poznać waszą opinie w tej sprawie, nie wiem co robić :c Odpowiedzi ∆=b²-4ac odpowiedział(a) o 19:26 Jak dla mnie to jest całkowity brak zaufania. Raczej Ty powinnaś zadzwonić i go przeprosić. Jakby do mnie chłopak z czymś takim wyskoczył to długo bym się nie odezwała. Miałaś prawo się zdenerwować :) Ale jeśli kochasz to zadzwoń pierwsza :) powiedz, aby się wytłumaczył i mówił prawdę :) MasterQ odpowiedział(a) o 19:27 Grubo po 20 mówisz ... ? czyli wychodzi na to że chłopak o godzinie 18:01 powinien już do ciebie zadzwonić i powiedzieć że skończył pracę ? Powiem Ci tylko tyle, że jeśli nie przestaniesz być tak chorobliwe zazdrosna to on szybko zakończy wasz związek(jeśli jest na tyle mądry). Oczywiście wina jest ewidentnie po twojej stronie i on ma całkowitą racje że odezwie się jak wróci, dlatego jeśli chcesz z nim porozmawiać wcześniej jak te 9 dni to radze do niego zadzwonić i przyznać się do błędu, pozdro :) Vangelis odpowiedział(a) o 19:51 A gdy jest na miejscu to spędzacie razem 24/7? Zachowałaś się chu jowo i ma prawo się nie odzywać - nawet i przez te 9 dni żebyś się ogarnęła. Jeśli będzie chciał bajerować inne dziewczyny to i tak to zrobi, niezależnie od tego czy do niego zadzwonisz czy nie. blocked odpowiedział(a) o 21:30 Napisz, napisz że go przepraszasz i że tęsknisz. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2018-04-05 14:30:53 raven987 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-28 Posty: 33 Temat: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę?Witajcie. Już kiedyś pisałam tu o moim partnerze w poprzednich wątkach, więc postaram się w skrócie opisać sytuacje. Jesteśmy razem ponad 2 niedługo mam sie do niego wprowadzić, remontujemy piętro, kupujemy rzeczy do domu, on do remontu, a ja wyposażenie. Póki co mieszkamy osobno. Do rzeczy, powiedziałam mu, że nie mam już wypłaty (jakoś wyciekło w żartach) i on nagle do mnie z gębą, jak ja sobie to wyobrażam i tak dalej, że skoro teraz już mi nie wystarcza, to jak ja sobie wyobrażam życie razem, że w ogóle nie będę sie dokładać czy jak? itp itd. Żeby nie było, nie jestem osobą rozrzutną, każdy miesiąc mam solidnie zaplanowany i prowadzę zapiski na co w danym miesiącu, poszły moje pieniądze. Chce też powiedzieć, że nie razrabiam kokosów. Najniższa krajowa. Obruszyłam się, zaczęłam grzebac w torebce i rzuciłam mu kartką z moimi zapiskami, powiedziałam mu, że skoro tak bardzo go to interesuje to proszę bardzo, niech zobaczy, ile w tym miesiącu wydałam na siebie, może koło 100zł. On na to, że nie będzie tego oglądał. Zrobiło mi sie totalnie przykro, że tak łatwo, tak pochopnie mnie ocenił, że nie docenia w ogóle tego, że wkońcu też kupuję rzeczy do domu, choć mogłabym wydac te pieniądze na siebie, ale chce go troche odciążyć bo w końcu tez tam będę mieszkać, ostatnio kupiłam lampę i farbę do kuchni, rolety do łazienki dzień-noc i tak co miesiąc staram sie coś kupić, żeby nie kupowac tego wszystkiego na raz. Totalnie się posypałam podczas tej rozmowy, wykrzyczałam mu, czy myśli sobie, że wydałam te pieniądze na fryzjera i paznokietki jak to robią niektóre tępe laski, które są na utrzymaniu rodziców i czy myśli że moja godność pozwoliłaby na to, aby być na jego utrzymaniu? W sumie miałam na myśli pewną naszą wspólną znajomą, ale to akurat nie jest ważne. Po prostu, zdnerwowało mnie i zasmuciło bardzo, to że potraktował mnie jak jakąś nieodpowiedzialną, rozrzutną dziewczynkę. Powiedziałam mu, że to mnie zabolało. A on powiedział mi, że on nic takiego nie powiedział, tylko po prostu jest zdziwiony, że nie mam już wypłaty i że to ja sobie coś insynuje, a on tylko zapytał jak ja sobie to wyobrażam. Położyłam się spać, następnego dnia się mineliśmy ponieważ miał na rano do pracy no i w sumie od kilku dni nie mamy kontaktu, w ogóle się nie odezwał ja też nie. Nie wiem czy powinnam się do niego odezwać? Czy na prawdę ja sobie to wszystko wymyśliłam? Dla mnie to takie dziwne, że on się nie oddzywa, ale mam tego dość że po kłotni, to zawsze ja pierwsza wyciągam rękę. Co o Tym myślicie? Powinnam czekać, aż mnie przeprosi? 2 Odpowiedź przez Lady Loka 2018-04-05 15:25:37 Lady Loka Przyjaciółka Forum Aktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,032 Wiek: w sam raz. Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? Masz 4 wątki o tym samym facecie i do tej pory we wszystkich dostawałaś rady, że ten związek i tak się rozpadnie prędzej czy czego chcieć jeszcze?Szczerze mówiąc, jakby do mnie mój facet przyszedł i powiedział, że już przepuścił wszystkie pieniądze, to też bym go rzeczy do mieszkania można wybierać razem. Może on nie potrzebuje kolejnych pierdołek, na które Ty wydajesz pieniądze? Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 3 Odpowiedź przez raven987 2018-04-05 15:40:27 raven987 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-28 Posty: 33 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? Lady Loka napisał/a:Masz 4 wątki o tym samym facecie i do tej pory we wszystkich dostawałaś rady, że ten związek i tak się rozpadnie prędzej czy czego chcieć jeszcze?Szczerze mówiąc, jakby do mnie mój facet przyszedł i powiedział, że już przepuścił wszystkie pieniądze, to też bym go rzeczy do mieszkania można wybierać razem. Może on nie potrzebuje kolejnych pierdołek, na które Ty wydajesz pieniądze?Może on i nie, ale ja przecież też tam będę mieszkać, więc chciałabym, źeby było mi - nam, tam miło i wygodnie. 4 Odpowiedź przez santapietruszka 2018-04-05 15:43:11 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-05 15:46:06) santapietruszka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-14 Posty: 12,977 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? raven987 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Masz 4 wątki o tym samym facecie i do tej pory we wszystkich dostawałaś rady, że ten związek i tak się rozpadnie prędzej czy czego chcieć jeszcze?Szczerze mówiąc, jakby do mnie mój facet przyszedł i powiedział, że już przepuścił wszystkie pieniądze, to też bym go rzeczy do mieszkania można wybierać razem. Może on nie potrzebuje kolejnych pierdołek, na które Ty wydajesz pieniądze?Może on i nie, ale ja przecież też tam będę mieszkać, więc chciałabym, źeby było mi - nam, tam miło i i fajnie, ale serio musisz przepuszczać na to wszystkie pieniądze z założeniem, że on ma Ci być za to wdzięczny? Ja wiem, że super jest tak sobie planować i kupować, ale może to jednak u niego podpada już pod rozrzutność i poważnie ma obawy, że Ty nakupisz nikomu niepotrzebnych pierdół, a on Cię będzie musiał utrzymywać... a dodatkowo będziesz mieć pretensje, że to przecież "nie na siebie" wydałaś...Nic się przecież nie stanie, jak sobie te zakupy rozłożysz w czasie. Jeszcze nie mieszkasz, a już chcesz kupować - o rany - formę do muffinów. Od razu, jak się wprowadzisz, to polecisz te muffiny robić? No chyba nie... Pomijając właściwości zdrowotne pietruszki, można stwierdzić, że jest ona po prostu smaczna. 5 Odpowiedź przez balin 2018-04-05 15:47:50 balin Ban na dubel konta Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-05-11 Posty: 4,041 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę?Nie rozumiem, po co się obrażać, coś tam krzyczeć. Rozejdźcie się w pokoju i tyle. 6 Odpowiedź przez raven987 2018-04-05 15:50:42 Ostatnio edytowany przez raven987 (2018-04-05 15:51:16) raven987 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-28 Posty: 33 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę?Właśnie napisał mi smsa, przeprosił, choć po pierwsze, nie wiem czy nie zrobił tego tylko po to aby miec świety spokój, a po drugie i tak będę musiała wyjaśnić z nim pewne sprawy, porozmawiać szczerze i postawić pewne granice. 7 Odpowiedź przez Lady Loka 2018-04-05 15:55:20 Lady Loka Przyjaciółka Forum Aktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,032 Wiek: w sam raz. Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? No ja wiem, że ma być miło, ale to powinniście razem usiąść i zrobić listę tego, co jest naprawdę też czeka przeprowadzka, też chcę mieć miło, ale zamiast kupować komplet akcesoriów kuchennych myślę o tym, czy naprawdę nie przeżyję mając te same rzeczy skompletowane od siebie, chłopaka i rodziców. Tak samo z garnkami i wszystkimi masz kasy na kupienie wszystkiego od ręki od razu idealnego i wymarzonego, to może spróbuj zrobić to jak najmniejszym kosztem. Rzeczy można potem wymieniać na bieżąco. Wywalić stare garnki, kupić nowe itd. Ja mam do umeblowania sypialnię i salon. Do kupienia całe wyposażenie kuchni i łazienki (to dodatkowe, bo podstawowe sprzęty już mamy). I jak naprawdę usiedliśmy i pomyśleliśmy o tym, co mamy, to wyszło, że musimy kupić tylko materac do sypialni i suszarkę do włosów. Resztę zdobędziemy niewielkim kosztem, albo wręcz dostaniemy od innych za nie Ty powinnaś jemu stawiać granice, ale on Tobie. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 8 Odpowiedź przez balin 2018-04-05 15:58:03 Ostatnio edytowany przez balin (2018-04-05 16:03:42) balin Ban na dubel konta Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-05-11 Posty: 4,041 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? raven987 napisał/a:Właśnie napisał mi smsa, przeprosił, choć po pierwsze, nie wiem czy nie zrobił tego tylko po to aby miec świety spokój, a po drugie i tak będę musiała wyjaśnić z nim pewne sprawy, porozmawiać szczerze i postawić pewne za co przeprosił?Lady Loka napisał/a:To nie Ty powinnaś jemu stawiać granice, ale on już powoli Autorka osiąga przewagę, facet jednak pipa. 9 Odpowiedź przez raven987 2018-04-05 16:21:34 raven987 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-28 Posty: 33 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? Lady Loka napisał/a:To nie Ty powinnaś jemu stawiać granice, ale on powinien mnie? To on wtrąca się do MOICH pieniędzy, mam tego dość, nie mamy wspólnego gospodarstwa domowego, więc to chyba nie jego sprawa co robię z pieniędzmi, oczywiście masz rację, zacznę bardziej zastanawiać się nad tym czy na prawdę dana rzecz jest nam niezbędna i skupię się na rzeczach pierwszej potrzeby, mój błąd, rozpędziłam się z tej radości i oczekiwania na wspólne mieszkanie. Ale tak czy owak, nie pozwolę się rozliczać. 10 Odpowiedź przez Lady Loka 2018-04-05 16:28:33 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2018-04-05 16:30:21) Lady Loka Przyjaciółka Forum Aktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,032 Wiek: w sam raz. Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? Ale to Ty przepuściłaś mu się nie dziwię, że się wkurzył. Prawdopodobnie ma w głowie to, że zamieszkacie razem, Ty będziesz wydawać kasę, a on będzie utrzymywał Ciebie. Opłaty i jedzenie to nie wszystko. Kto kupi środki czystości? Kto kupi nowy telewizor kiedy stary się zepsuje? Nawet przy idealnym podziale finansowym na mieszkaniu takie rzeczy będą Ty kupujesz dla Was. Rzeczy, których on nie chce. Decydujesz za niego innymi słowy. To też wkurza Trudno żyć z kimś, kto nie potrafi oszczędzać. A Ty nie niedobrani. Ile jeszcze minie wątków zanim zauważysz to, co widzą wszyscy? Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 11 Odpowiedź przez santapietruszka 2018-04-05 16:31:17 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-05 16:32:45) santapietruszka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-14 Posty: 12,977 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? Autorko, a gdzie teraz mieszkasz i kto płaci rachunki, skoro "na siebie" w tym miesiącu wydałaś "może 100zł"? Pomijając właściwości zdrowotne pietruszki, można stwierdzić, że jest ona po prostu smaczna. 12 Odpowiedź przez natolinka 2018-04-05 16:37:19 natolinka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-10 Posty: 1,244 Wiek: + 70 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? raven987 napisał/a:Witajcie. Już kiedyś pisałam tu o moim partnerze w poprzednich wątkach, więc postaram się w skrócie opisać sytuacje. Jesteśmy razem ponad 2 niedługo mam sie do niego wprowadzić, remontujemy piętro, kupujemy rzeczy do domu, on do remontu, a ja wyposażenie. Póki co mieszkamy osobno. Do rzeczy, powiedziałam mu, że nie mam już wypłaty (jakoś wyciekło w żartach) i on nagle do mnie z gębą, jak ja sobie to wyobrażam i tak dalej, że skoro teraz już mi nie wystarcza, to jak ja sobie wyobrażam życie razem, że w ogóle nie będę sie dokładać czy jak? itp itd. Żeby nie było, nie jestem osobą rozrzutną, każdy miesiąc mam solidnie zaplanowany i prowadzę zapiski na co w danym miesiącu, poszły moje pieniądze. Chce też powiedzieć, że nie razrabiam kokosów. Najniższa krajowa. Obruszyłam się, zaczęłam grzebac w torebce i rzuciłam mu kartką z moimi zapiskami, powiedziałam mu, że skoro tak bardzo go to interesuje to proszę bardzo, niech zobaczy, ile w tym miesiącu wydałam na siebie, może koło 100zł. On na to, że nie będzie tego oglądał. Zrobiło mi sie totalnie przykro, że tak łatwo, tak pochopnie mnie ocenił, że nie docenia w ogóle tego, że wkońcu też kupuję rzeczy do domu, choć mogłabym wydac te pieniądze na siebie, ale chce go troche odciążyć bo w końcu tez tam będę mieszkać, ostatnio kupiłam lampę i farbę do kuchni, rolety do łazienki dzień-noc i tak co miesiąc staram sie coś kupić, żeby nie kupowac tego wszystkiego na raz. Totalnie się posypałam podczas tej rozmowy, wykrzyczałam mu, czy myśli sobie, że wydałam te pieniądze na fryzjera i paznokietki jak to robią niektóre tępe laski, które są na utrzymaniu rodziców i czy myśli że moja godność pozwoliłaby na to, aby być na jego utrzymaniu? W sumie miałam na myśli pewną naszą wspólną znajomą, ale to akurat nie jest ważne. Po prostu, zdnerwowało mnie i zasmuciło bardzo, to że potraktował mnie jak jakąś nieodpowiedzialną, rozrzutną dziewczynkę. Powiedziałam mu, że to mnie zabolało. A on powiedział mi, że on nic takiego nie powiedział, tylko po prostu jest zdziwiony, że nie mam już wypłaty i że to ja sobie coś insynuje, a on tylko zapytał jak ja sobie to wyobrażam. Położyłam się spać, następnego dnia się mineliśmy ponieważ miał na rano do pracy no i w sumie od kilku dni nie mamy kontaktu, w ogóle się nie odezwał ja też nie. Nie wiem czy powinnam się do niego odezwać? Czy na prawdę ja sobie to wszystko wymyśliłam? Dla mnie to takie dziwne, że on się nie oddzywa, ale mam tego dość że po kłotni, to zawsze ja pierwsza wyciągam rękę. Co o Tym myślicie? Powinnam czekać, aż mnie przeprosi?Witaj - Zastanawiam się, jak Ty z nim wytrzymałaś te 2 lata?? Pewnie napiszesz,że nigdy taki nie był, ale właśnie zaczyna wychodzić z niego jego charakterek. Bo jeśli on teraz tak się zachowuje,a jeszcze razem nie mieszkacie,to wyobraź sobie co będzie się działo jak zamieszkacie razem? Zastanów się czy na te 2 lata nie jest lepiej machnąć ręką? i zacząć żyć normalnie,w spokoju ,bez stresu i kłótni? podobne sytuacje mogą się potem nasilać,wszystko będzie mu przeszkadzało,wszystko będzie Ci wypominał,krytykował,czy właśnie podnosił głos. Coś mi się wydaje,że z tej mąki chleb będzie z daj sobą pomiatać i przemyśl sobie czy warto to dalej ciągnąć,bo lepiej teraz go zostawić,niż potem kiedy może być już za późno. Może warto poczekać na prawdziwe szczęście i prawdziwą miłość bez niepotrzebnych zgrzytów. Nawet mały gest życzliwości nigdy się nie marnuje- Ezop - 13 Odpowiedź przez raven987 2018-04-05 16:37:58 raven987 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-28 Posty: 33 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? santapietruszka napisał/a:Autorko, a gdzie teraz mieszkasz i kto płaci rachunki, skoro "na siebie" w tym miesiącu wydałaś "może 100zł"?Mieszkam z rodzicami, dokładam im się niewielką kwotę, ponieważ spłacam za nich długi, które mi zrobili. 14 Odpowiedź przez santapietruszka 2018-04-05 16:41:59 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-05 16:43:39) santapietruszka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-14 Posty: 12,977 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? raven987 napisał/a:santapietruszka napisał/a:Autorko, a gdzie teraz mieszkasz i kto płaci rachunki, skoro "na siebie" w tym miesiącu wydałaś "może 100zł"?Mieszkam z rodzicami, dokładam im się niewielką kwotę, ponieważ spłacam za nich długi, które mi i tu zapewne jest pies pogrzebany. Bo chyba logiczne jest, że mieszkając z partnerem, ta kwota będzie większa, o ile nie spłacasz jego długów również? Zarabiasz najniższą krajową, czyli tak naprawdę jakieś minimum do przeżycia, mieszkając "na swoim" - i uważam, że Twój facet słusznie się denerwuje/martwi, jak Ty to sobie wyobrażasz, kiedy już będziecie się sami utrzymywać... może ma wrażenie, że liczysz na to, że coś tam dołożysz, resztę rozpuścisz, a główny ciężar Twojego utrzymania będzie na jego głowie, bo Ty "przecież kupiłaś wspólną formę do muffinów"? Pomijając właściwości zdrowotne pietruszki, można stwierdzić, że jest ona po prostu smaczna. 15 Odpowiedź przez natolinka 2018-04-05 16:42:50 natolinka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-10 Posty: 1,244 Wiek: + 70 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? raven987 napisał/a:santapietruszka napisał/a:Autorko, a gdzie teraz mieszkasz i kto płaci rachunki, skoro "na siebie" w tym miesiącu wydałaś "może 100zł"?Mieszkam z rodzicami, dokładam im się niewielką kwotę, ponieważ spłacam za nich długi, które mi mieszkaj dalej z rodzicami, bo nie dosyć,że będziesz spłacała długi,to jeszcze dojdą wydatki - wiadomo nie powinnaś aż tak się też, że chcesz się wyprowadzić od rodziców? czyli wpadniesz z deszczu pod rynnę. Nawet mały gest życzliwości nigdy się nie marnuje- Ezop - 16 Odpowiedź przez IsaBella77 2018-04-05 18:52:19 IsaBella77 Blokada na życzenie Użytkownika Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-02 Posty: 10,530 Odp: Kłótnia, kto pierwszy powinien wyciągnąć rękę? Autorko, założyłaś już 4 wątki poświęcone tej relacji, i kłopotom związanym z Twoim forum obowiązuje zasada, że problemy jednej relacji opisujemy w jednym też ten wątek zamykam - z powodzeniem możesz kontynuować dyskusję w dowolnym z Twoich poprzednich proszę, abyś ponownie zapoznała się z regulaminem forum, ze szczególnym naciskiem na punkt nr 4, i stosowała się do naszych zaśmiecaj forum i nie dubluj IsaBella77 The past cannot be changed,forgotten, edited, or can only be accepted. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź czy znow wyciagnac pierwsza reke? - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 11 ] 1 2012-06-21 23:21:32 lara29 Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-12 Posty: 79 Wiek: 30 Temat: czy znow wyciagnac pierwsza reke?dziewczyny czy po klotni z chlopakiem odzywacie sie pierwsze?jak sie zachowac w takich sytuacjach gdy po klotni on milczy kilka dni,i nie ma roznicy kogo to wina,czy odezwac sie pierwszemu czy az to on zrobi?moze go przetrzymac zeby sprawdzic czy mu zalezy,no wlasnie a jak chlopak czesto tak postepuje to moze rzeczywiscie mu nie zalezy,albo zaczyna odzywac sie bo dwoch dniach ma ochote na seks,a po masz wrazenie ze tylko po to sie odezwal bo znowu jest chlodny,a moze przetrzymac go bez seksu?przeciez nie mozemy wyciagac reki zawsze pierwsze,bo oni szybko sie do tego wy postepujecie w takich sytuacjach? 2 Odpowiedź przez bezradny -uk 2012-06-21 23:29:57 bezradny -uk Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-21 Posty: 4 Odp: czy znow wyciagnac pierwsza reke?JAKO FACET RADZE POROZMAWIAC. 3 Odpowiedź przez mada77 2012-06-21 23:34:24 mada77 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-19 Posty: 291 Odp: czy znow wyciagnac pierwsza reke? o mnie chodzi,caly czas ja pierwsza robilam pewna,ze wlasnie dlatego mnie nie mnie niemilosiernie,a ja i tak sie prostu nie wytrzymywalam,az zaczelo to przypominac on nabieral pewnosci i przerzucal wine na to byl najwiekszy blad ,jaki ,jak uwazasz,jak 4 Odpowiedź przez question 2012-06-21 23:42:56 Ostatnio edytowany przez question (2012-06-21 23:43:29) question Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-04 Posty: 21 Odp: czy znow wyciagnac pierwsza reke?Myślę że odezwać powinien się ten kto doprowadził do kłótni, w ramach przeprosin, żalu. Wiem, że to nie zawsze jest regułą, ale tak wypada- zresztą jeżeli odzywasz się zawsze Ty, nawet jeśli on zawinił to jest to nie fair i powinnaś to zasugerować. 5 Odpowiedź przez lara29 2012-06-21 23:57:20 lara29 Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-12 Posty: 79 Wiek: 30 Odp: czy znow wyciagnac pierwsza reke?mada zgadzam sie z toba,oni to wykorzystuja jak zawsze pierwsze sie odzywamy,moze jestem wredna ale tym razem poczekam na niego,zasluguje na normalne traktowanie a nie na lekcewazenie mojej osoby,niezle bedzie musial sie teraz napracowac zebym go normalnie troche sie boje jakie wynikna z tego konsekwencje,ale jak mu zalezy to sie postara,zle mowie?dziewczyny nie dajmy soba pomiatac! 6 Odpowiedź przez mada77 2012-06-22 00:06:21 mada77 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-19 Posty: 291 Odp: czy znow wyciagnac pierwsza reke?Wiem w czym rzecz,moj eks przekroczyl wszelkie mozliwe granice w braku wina byla taka,ze pozwolilam sie zdominowac ,i robil co kazdej awnturze ja wtedy gdy nakrylam go na pisaniu z babami z niestanowcza,wlazl mi na glowe i obrocilo sie to w zwiazek patologiczny,zwiazek katai ofiary. 7 Odpowiedź przez lara29 2012-06-22 00:17:22 lara29 Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-12 Posty: 79 Wiek: 30 Odp: czy znow wyciagnac pierwsza reke?czyli uwazasz ze warto walczyc i pokazac mu ze nie moze mnie w ten sposob traktowac? 8 Odpowiedź przez mada77 2012-06-22 00:25:40 mada77 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-19 Posty: 291 Odp: czy znow wyciagnac pierwsza reke?Nie-warto,a trzeba! 9 Odpowiedź przez klarek 2012-06-22 08:09:23 klarek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 896 Wiek: 52 Odp: czy znow wyciagnac pierwsza reke?Jak ty zaczęłaś, to ty powinnaś się odezwać? I radzę to zrobić jeśli ci zależy na tym związku. A często się kłócicie ? I o co? Kto zaczyna ? 10 Odpowiedź przez Leila01 2012-06-22 09:55:03 Leila01 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-11 Posty: 2,752 Odp: czy znow wyciagnac pierwsza reke? Jakie to dziecinne...Ja przestałam sie juz fochać. Kłócimy sie /sporadycznie alleluja/, "po przepychamy" słownie i zalega cisza na jakiś czas /kilka minut, maks. 30/. On sie pyta czy jestem zła /zawsze/. Wcześniej zazwyczaj byłam. Teraz po prostu szkoda mi energii i czasu na boczenie się bo i tak w końcu wszystko sie wyprostuje i tak. I nie chce mi sie po prostu "fochac".Fakt faktem, mam takiego partnera, który nauczył sie doprowadzać rozmowy do końca. Na początku związku zwyczajnie "uciekał".Wszystko zależy od ludzi. A jak Twój "chłopczyk" boczy się a potem mizia bo chce mu się seksiku to zwyczajnie powiedz mu jak to wygląda. Jak to nos w górze, obrażony książę, a jak wzięła go "chcica" to przyłazi jak sie nie zachowują dojrzałe istoty... To my tworzymy nasze własne przeznaczenie... Posty [ 11 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021

kto powinien się pierwszy odezwać po kłótni